1. "Angina"


Może nie wszyscy wiedzą, że moja sunia ma na imię Ala, a ja Alla. Taka zbieżność imion powoduje wiele zabawnych sytuacji. 
Mam u siebie na wsi bardzo miłych sąsiadów, oprócz jednego, który z kolei jest skrajnie wredny, a jego posesja graniczy z naszą. Żeby oszczędzić sobie przykrych sytuacji załatwiliśmy zezwolenie i postawiliśmy wysoki na 2,5 metra drewniany płot, przez który nie widać, co się u nas dzieje, ale wszystko słychać. Sąsiad wiedział, że mamy 3 dogi, i wiedział, jak się nazywają, ale nie wiedział, że Alisia umarła i wzięliśmy Alę.
Kilka dni po jej przywiezieniu, a był to grudzień, okres przedświąteczny z pięknym, świeżym śniegiem, Ala wyszła na podwórko, a za nią poszedł mąż. Ja też wyszłam za nimi i stanęłam na schodach, z których obserwowałam, co robi Ala, a jednocześnie sama nie będąc widziana, mogłam dostrzec, co dzieje się na podwórku sąsiada. Najpierw zobaczyłam, że sąsiad usiłuje przez szparę w płocie zobaczyć, co się u nas dzieje, potem dostrzegłam, że sunia próbuje jeść śnieg i w tym momencie rozległ się gromki głos mego męża, skierowany do suni:
- Ala!!! Nie żryj tego śniegu, bo anginy dostaniesz!!!
Powiedzieć, że mina sąsiada była bezcenna, to nic nie powiedzieć.

 

2. „Rozmowa”


Przyjechała do mnie dawno niewidziana przyjaciółka Hania z Wrocławia. Nie ma nic wspólnego z psami, oprócz tego, że ogólnie lubi zwierzęta i wie, że mam fioła na punkcie dogów. Usiadłyśmy wygodnie w fotelach, żeby porozmawiać. Hania spytała:

– No co u was?

I ja przez bite 2 godziny opowiadałam o swoich psach. W końcu po minie Hani poznałam, że chyba przesadzam, więc obiecałam:

– No ale już dosyć o moich psach, obiecuję, że nie będę już o nich mówić. Co u ciebie?

– A wiesz – odpowiedziała Hania – zauważyłam, że z biegiem lat zmieniają mi się upodobania kulinarne…

– No zobacz, to zupełnie jak u psów. Moja Ala…


3. „Wielki, straszny potwór i dog”


Pochmurny, ciepły poranek. Wyciągam Ahmeda na spacer. Wychodząc z klatki rozglądam się uważnie, czy nie ma takich dwóch małych zakapiorów mieszkających w bloku obok. Nie ma... Idę wiec rozluźniona, śpiąca, z moim maleństwem do furtki wyjściowej z osiedla. Ja ledwo co trzymam się na nogach, bo idąc śpię, pies na luźnej smyczy. I tak sobie człapiemy do wyjścia. Aż tu nagle... POTWÓR na drodze. Ahmed w nogi, ja stoję jak wryta i tak zastanawiam się zdumiona, co właściwie się stało. Patrzę na rękę - nie mam smyczy, patrzę obok - nie mam psa. Patrzę na ziemię, a tu.... ślimak. ...
Sąsiedzi z klatki obok mieli niezły ubaw. 
Moje Ahmedziątko, jak kot, skoczył czterema łapami do góry i zwiał przed potworem. Idę więc za nim i patrzę, a ten stoi pod klatką i trzęsie się ze strachu. Kurde taaakiego widział potwora. A potwór miał wielkie oczy i wielkie zębiska. Ledwo mój pies uszedł z życiem, pozostawiając pańcię na placu boju.
Aby wyjść z osiedla musieliśmy przejść już inną furtką... bo przy tamtej był potwór


Agnieszka Staniewska